poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 1.

    -Aaaaaaaaa!!!
Krzyczałam. Znajdowałam się w ciemnym lesie, wszędzie wokoło była mgła.
-Zostaw mnie!!!! Pomocy!!!!
Wyrywałam się z silnych rąk postaci. Był to mężczyzna, miał czerwone oczy, brązowe loczki i dwa wampirze kły, które zbyt szybko zbliżały się do mojej szyi.
-Nie wyrywaj się kochanie, to będzie szybciej.
Usłyszałam jego zachrypnięty głos.
   -Aaaaaaaa!!!!!!!!!!!
Obudziłam się z krzykiem w swoim łóżku cała spocona. To był tylko koszmar, tylko zły sen. Oddech miałam przyspieszony a moje serce zdecydowanie biło szybciej niż zwykle. To było takie realistyczne. Spojrzałam na zegarek, była godzina 7:00. Czyli czas wstawać pomyślałam i leniwie zwlokłam się z łóżka. Podeszłam do dużej szafy i wyciągnęłam z niej ubrania, które przygotowałam sobie wczoraj wieczorem. Skierowałam się z nimi do łazienki. Po ok.15 minutach byłam gotowa. Wzięłam jeszcze tylko moją torbę i zeszłam na dół.
   Droga do szkoły upłynęła mi szybko. Kiedy stanęłam przed drzwiami szkoły... zawahałam się. Czułam, że coś jest nie tak. Już nie chodziło o to, że jak wejdę do budynku to wszyscy zaczną się ze mnie nabijać-do tego już się przyzwyczaiłam. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Alex i Julie od razu do mnie przybiegły. To jedyne osoby w moim życiu, na które mogłam liczyć. Wiem, że nigdy mnie nie zawiodą. 
A- Hejka!! Jak my się dawno nie widziałyśmy!!!
Krzyknęła Alex i mocno mnie przytuliła. Oddałam jej gest.
Ja- Tak dobre kilka godzin, normalnie wieczność
Powiedziałam z sarkazmem.
A- Oj tam jak dla mnie to tak, jest to wieczność!
Alex zawsze była pełna energii. Wszystkie sprawy wyolbrzymiała, ale za to właśnie ją kochałam. 
Spojrzałam na Julie, która jak na razie nie odezwała się słowem. To nie było do niej podobne, coś na pewno musiało się stać.
Ja- Hej Julie, coś się stało? nic się nie odzywasz.
Zapytałam się. Bardzo rzadko widuje ją w takim stanie, a jak już to nadejdzie to zawsze jest tego jakiś powód, ważny powód.
J- Hej, ee nie nic.
Odpowiedziała ale nadal się na mnie nie spojrzała.Zdecydowanie jest coś nie tak. 
A- Do Julie przyjeżdża jej kuzyn, Liam!
Oznajmiła na nowo ożywiona Alex.
Ja- To super!
Powiedziałam z udawanym entuzjazmem. Naciągnęłam rękawy bluzy bardziej na moje nadgarstki, na których widniały świeże blizny. Tak, cięłam się, ale nie chciałam żeby ktokolwiek o tym wiedział, a przede wszystkim dziewczyny. To była moja tajemnica.
J- Wcale nie super.
Oznajmiła z przekąsem. Nie rozumiałam jej. Zawsze kiedy przyjeżdżał Liam ta bardzo się cieszyła. Chłopak był bardzo fajny, miał poczucie humoru, był miły, no i niesamowicie przystojny. Po prostu ideał. Chociaż było coś co uniemożliwiało mi (swoją drogą to dobrze) zakochanie się w nim. A mianowicie to, że był strasznie tajemniczy. Nigdy go nie rozgryzłam. Nawet Julie nie wiedziała o nim wszystkiego. Zachowywał się inaczej niż inni, w nocy nie spał tylko wychodził na dwór. To było na prawdę bardzo dziwne. A jeszcze dziwniejsze było to, że jak zobaczył choćby kropelkę krwi zawsze wychodził pod pretekstem tego, że nie może na nią patrzeć. Nigdy tego nie rozumiałam, brzydził się jej czy coś. 
Ja- Nie rozumiem. Zawsze się cieszyłaś jak miał przyjeżdżać. 
Chciał się dowiedzieć co się teraz zmieniło. 
J-...
Nie no teraz to już kompletnie nie wiem co się stało! Nie chce nic powiedzieć, nic zero wytłumaczenia. 
A- Ej Julie... Haloo mała co jest?
J- Nic, nic.
Ja- Przecież widzimy, nas nie oszukasz.
J- Po prostu on się zmienił. Już nie jest taki sam. Zawsze był tajemniczy ale teraz to prawie nic nie mówi, nie można z nim normalnie porozmawiać... Przepraszam was muszę już iść. Nie będzie mnie dziś na lekcjach mam sesje. Pa.
Ja i A- Pa!
Julie poszła a ja i Alex popatrzyłyśmy się na sienie.
A- Coś jest nie tak. I nie chodzi tu o Liama. 
Doskonale wiedziałam o czym mówi. Sama zresztą chciałam jej to powiedzieć, tylko mnie w tym uprzedziła.
Ja- Masz racje.
A- A tak odchodząc od tematu... WIESZ, ŻE DOCHODZI DO NAS DO KLASY NOWY UCZEŃ!!!
Wydarła się tak, że pół korytarza się na nas spojrzało. Nie lubiłam być w centrum uwagi. 
Ja- Ciszej! Wszyscy się na nas gapią!
Skarciłam ją. 
A- Och Bell... 
Ucięła.
Ja- No co, dokończ.
Byłam ciekawa co powie. 
A- Już nic. Posłuchaj, ten nowy jest podobno mega przystojny! Może przynajmniej jeden normalny i ładny chłopak z naszego rocznika.
Ja- Yhymm...
A ona tylko o tym czy on ładny, czy fajny, czy może wręcz przeciwnie. Zawsze tak jest jak ktoś nowy przychodzi. Chociaż kiedy dochodzi dziewczyna to jakoś w niej mniej tego entuzjazmu. 
Alex mówiła coś tam o nim a ja nawet jej nie słuchałam. Z odpowiednimi książkami ruszyłam pod klasę Biologiczną. 
A- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!
Spytała kiedy uświadomiła sobie, że mało mnie obchodzi to co do mnie mówi.
Ja- Yyy tak, tak.
A- No właśnie widzę. 
Weszłyśmy do klasy gdzie była już prawie cała klasa. Zajęłyśmy miejsca w środkowym rzędzie i cierpliwie czekałyśmy na Panią. 
Po ok. 10 minutach do klasy weszła nieco starsza kobieta z czarnymi włosami, które pooli zaczynały tracić swój odcień i stawały się siwe. Była ubrana jak zwykle czyli czarna spódnica, biała bluzka, marynarka i czarne szpilki. Za nią do klasy wszedł wysoki chłopak. Miał brązowe włosy, które słodko mu się kręciły, na jego ustach gościł lekki uśmiech, przez co w jego policzkach można było dostrzec urocze dołeczki, był ubrany tak. Rozglądał się po całej klasie. Kiedy jego wzrok zatrzymał się na mnie a ja popatrzyłam się w jego zielone oczy wrócił do mnie mój sen. Przed oczami stanęła mi postać. Wszędzie wokół było mnóstwo krwi. Przypominała ona strasznie chłopaka, jednak oczy mężczyzny ze snu były czerwone, widać w nich było widać pragnienie, pragnienie pożywienia się krwią, moją krwią. 
Głos nauczycielki wybudził mnie z transu.
N- Dzień dobry klaso, przedstawiam wam Harr'ego, będzie od teraz chodził z wami do klasy. 
Wszystkie dziewczyny wpatrywały się w niego jak w obrazek, nawet Alex nie mogła oderwać od niego wzroku. Tylko ja próbowałam się na niego nie patrzeć. Nie wiem czemu ale kiedy tylko na niego spojrzałam moje serce przyspieszało a ręce zaczynały pocić się. Pewnie teraz pomyślicie, że się zakochała. To muszę was rozczarować i powiedzieć, że to nie dlatego. Odczuwałam lęk, po prostu się go bałam. Wszystko we mnie podpowiadało mi, że jest inny. 
P- Harry, zajmij wolne miejsce i zaczynamy lekcję.
Harry przeleciał wzrokiem po ławkach i zatrzymał się na jednej wolnej, która była za moją. Zazwyczaj siedziała tam Julie. Chłopak usiadł na wolnym krześle, a ja nie mogłam pozbyć się myśli, że on w każdej chwili może mi coś zrobić.
Przez całą lekcje siedziałam spięta. Nie skupiałam się na tym co mówi nauczycielka. W głowie miałam mnóstwo myśli. Co jakiś czas przed oczami stawał mi obraz snu, koszmaru, który może stać się rzeczywistością? Nie! Przecież istoty takie jak wampiry nie istnieją! To był tylko sen. 
Upragniony dzwonek zadzwonił a ja mogłam nareszcie wyjść z klasy. Alex szybko ruszyła za mną. 
A- Ej a co ty się tak spieszysz. 
Ja- Wcale się nie spieszę, po prostu muszę do toalety.
Skłamałam. No bo co innego miałam zrobić? Powiedzieć jej, że boję się chłopaka, który zapewne jest nieszkodliwy. Wyśmiała by mnie. 
Weszłam do jednej z kabin i zakluczyłam ją. Oparłam się plecami o drzwi i się po nich zsunęłam. Muszę trochę odpocząć. 
Po pięciu minutach wyszłam z łazienki. 
A- Coś ty tam tyle robiła?!
Ja- Musiałam pomyśleć...
Alex doskonale wiedziała, że kiedy coś działo się w moim życiu to idę do łazienki i myślę nad tym. Czemu łazienka? Sama nie wiem, mam już tak od dziecka. Zawsze gdy jest mi źle czy jestem smutna, albo właśnie chce pomyśleć i być sama, idę do łazienki. 
A- Coś się stało?
Słyszałam w jej głosie nutę zmartwienia.
Ja- Nie nic wielkiego. 
Podeszłam do szafki, włożyłam do niej niepotrzebne mi już książki od Biologii a wyjęłam tym razem od J. niemieckiego. 
A- No to teraz się rozstajemy.
Powiedziała Alex udając smutek w głosie, zresztą jak zawsze kiedy nie miałyśmy razem lekcji. Ona miała teraz Historie. 
A- No to żegnaj :'( do zobaczenia za 45 minut.
Ja- Tsaaa idź już bo się spóźnisz. 
Rozeszłyśmy się w swoje strony. 
Gdy weszłam do klasy chciałam usiąść na moim stałym miejscu, jednak to co zobaczyła, nie było tym czego się spodziewałam.
W 'mojej' ławce siedziała osoba, której bałam się odkąd ją pierwszy raz zobaczyła. Tak, dobrze myślicie. Harry.  Rozejrzałam się po klasie, czy może nie ma jeszcze jakiegoś wolnego miejsca oprócz tego koło Harr'ego, ale na moje nieszczęście nie było. Niepewny krokiem skierowałam się do krzesła, które zajmowałam za każdym razem, a za razem tego którego dziś nie chciałam zająć. 
Ja- H-hej.
Mój głoś drżał, gdy wypowiadałam słowa w jego kierunku. 
H- Hej. To twoje miejsce?
Spytał mnie patrząc się w moją stronę.
Ja- N-no t-tak jak-jakby.
Nadal się jąkałam. 
H- Przepraszam nie wiedziałem. Jeżeli chcesz to mogę stąd iść. 
Powiedział.
Ja- N-nie trzeba. I tak już nigdzie indziej nie ma miejsca.
No co mi do tego łba strzeliło, żeby to powiedzieć?! Usiadłam na miejscu obok loczka. No to zaczyna się horror.